Thursday, October 01, 2015

12 comments
Posted in , , ,

Chyba Anglia.

Przemknęło mi przez myśl żeby założyć kanał na youtubie. (ha, introwertyczka na youtuba chce wbijać, dobry żart, dobry, przejdź do konkretów).

Jeśli mowa o yt, to nawiązując do poprzedniego postu (który nomen omen był rok temu) trafiłam dzisiaj na świetny film Włodka Markowicza, polecam obejrzeć.


Wracając do tytułu i szalonego pomysłu na kanał. 
Stało się. Wyjeżdżam.

Pomysł kłębił się od jakiegoś czasu w głowie, mniej więcej w połowie roku zaczął przybierać na sile i tak w lipcu podjęliśmy z chłopakiem decyzję - wyjeżdżamy. Nie będę ukrywać, że była to trudna decyzja. Zostawienie rodziny, znajomych, kota (o zgrozo!) i wszystkiego co znane na rzecz obcych ludzi, obcego kraju i obcego języka (czego boję się najbardziej).

Jeśli chodzi o język - dobrze, że mój chłopak i kolega, który z nami jedzie znają go perfekcyjnie, jest szansa na to, że nie będziemy głodować i praca będzie. Ze mną jest o tyle gorzej, że coś tam umiem, coś tam powiem, ale zawsze to jest tylko coś (chociaż lepsze to niż nic). O ile w Polsce raczej nie miałabym wielkich trudności ze znalezieniem całkiem niezłej pracy (ale te cholerne dojazdy, bo mieszkam 30 km od Warszawy, a w okolicy to mogę w sklepie sobie popracować, przyznam, że wybór duży, bo mogę iść do małej Żabki, większej Biedry czy Lidla, albo do jeszcze większego Kauflandu czy Auchan, ale cóż... nie), tak myślę, że z moim little English będzie problem.

I właśnie tu nieśmiało spojrzał na mnie pomysł z kanałem. O początkach szarej istoty za granicą, ze słabym angielskim. Nie wysiliłam się zbytnio, żeby zobaczyć na yt czy ktoś prowadzi taki kanał, wiem tylko, że Gonciarz (tak?) prowadz kanał o życiu w Japonii. Chyba jakoś tak, raczej go nie oglądam, kiedyś mi przemknęły ze dwa filmy jego.

Jednak z drugiej strony, kto by chciał to oglądać? 

Powiem Wam, że pakowanie na taki wyjazd to jakiś koszmar. Co innego zapakować do walizki ubrań i kosmetyków na tygodniowy urlop. Wiesz jaka pogoda będzie, co Ci będzie potrzebne. A zabrać rzeczy na 3 miesiące?? (6 października wylot o karygodnej godzinie i wracamy na święta w grudniu). Dramat, mam wrażenie, że muszę wszystko zabrać, a limit nie pozwala.

Czytałam wczoraj regulamin przewozów bagaży. Wiem, że nie mogę przewieźć harpunów, trutek na szczury, deskorolki i kubasauntów (cokolwiek to jest). Najbardziej mnie ciekawiła opcja przewożenie elektronicznych papierosów, bo w bagażu odprawionym (tak to się chyba nazywa, wiecie ten wielki, który od razu idzie do luku bagażowego) nie może być żadnych baterii, czy jakoś tak. Natomiast, jeśli chodzi o podręczny to nie może być płynów (chyba że do 100 ml i w woreczku strunowym), a wtedy musiałabym go wziąć pustego. Strasznie zagmatwane, ale z tego co czytałam na forach nikt nie robi problemów z papierosem i można normalnie z nim przejść. Oby, bo prędzej wyrzucą mnie z lotniska niż oddam moje uzależnienie.

Najgorszy jest sam lot. Jakbym mogła to bym do Anglii kajakiem popłynęła (w sumie głupi pomysł, bo nie umiem pływać), mam tak okrutny lęk wysokości, że chciałabym lot spędzić w łazience. Albo pod fotelem.