Tuesday, September 28, 2010

4 comments

Żesz.

Tak, źle mi. Wykończę się psychicznie niedługo.
Szkoła/samce idioci/kg/starsza/zdrowie.
A jedyna osoba, która by mnie wysłuchała, bo wie na ten temat w sumie wszystko - raczej nie ma na to ochoty. I wiem, że to moja wina. I zdałam sobie sprawę, że to jedyna rzecz, której naprawdę żałuję w życiu. Spieprzyłam to.

Jak dobrze, że są papierosy i kawa. Chesterfieldy linki.

"Kochała kontrolować swoje życie...kochała również palić papierosy. Nic tak nie budowało jej ego jak kontrolowane skracanie sobie życia.
"
Podoba mi się.

Walka z 4 kg podjęta. Czy dojdzie do skutku, nie wiem. Czy dojdzie do połowy, też nie wiem.
Mam nadzieję.
Powinnam napisać notatkę z polskiego, o tym jak Kordian stworzył jakiśtam spisek. Ale to zaraz. Za dłuższe zaraz. Aa, jeszcze niemieckie. Gdyby nie był jako pierwsza lekcja, to liczyła bym na czyjeś dobre serce. Ale zajmę się tym. A jak mi starczy chęci, w co wątpię, to doczytam Kordiana do końca.
A, że pewnie chęci mi zabraknie to pomaluję paznokcie.
Albo coś narysuję. O! I to jest dobra myśl.

I nie mogę zapomnieć, żeby spisać nr telefonu do drukarni. Muszę, załatwić sobie w niej miesięczne praktyki. Mam nadzieję, że uda się płatne. A jak nie to jakiekolwiek. Ważne, że blisko.
I ważne, że z dala od szkoły. Jupi.

Hmm, co by tu...
Niech będzie kociak.





Na głośnikach: donGuralesko - Łyk Ginu.

Łyk, łyk ginu, lodu i Cin-Cinu
Buch, buch dymu, skurwysynu
Od K do G, PDG stylu
PDG stylu, PDG stylu, synu

Friday, September 24, 2010

2 comments

codziennie do dupy. stabilizacja życiowa.

Ostatnio mi się chorowało. W sumie to jeszcze nie przeszło.
Katar - jest.
Kaszel - nieziemski.
Po za tym kochany, comiesięczny ból brzucha. Yeah.
Poniedziałkowego ranka stwierdziłam, że nie mam siły wstać z łóżka i tego dnia nie zaszczyciłam murów szkolnych swoją osobą. Ale na narysowanie czegoś - owszem, miałam siłę. Wpadły mi do głowy spreje do graffiti. (Mam nadzieję kupić kilka i wreszcie zrobić coś w plenerze. Najlepiej pod osłoną nocy. I chyba już wiem, że ktoś z piętra wyżej pójdzie na tą eskapadę ze mną, hehe.)
W TV leci Mulan 2. Zerkając na film, wpadłam na kolejny motyw rysunkowy. Wachlarze. Jutro coś skrobnę.
I chyba skoczę do sklepu i zaopatrzę się w kilka ołówków i może coś jeszcze. Aczkolwiek nie wiem co.
Właśnie stwierdziłam, że mi odbija. Bo za dużo myślę o życiu. I o tym co ostatnio się dzieje. A dzieje się dużo. I zastanawiam się.. Po co tak naprawdę tracić czas na kłótnie? Wiadomo, czasem są potrzebne. Ale żeby tak na bardzo długo i poważnie? Życie przed nami. Nie ma sensu.

Przejdę do tej ciekawszej części.

Z tego jestem cholernie dumna. Gdzieś na dA widziałam sprej z kolorową chmurką. Narysowałam coś w ten deseń i tak powstało oto mini dzieło. Jak na moje zdolności rysownicze, które są marne, to całkiem fajnie wygląda.



A nad tym siedziałam ze 40 minut, rysując po kolei każda kreskę. Ale efekt ok.



A to najzwyklejszy szkic puszki.




Na głośnikach: O.S.T.R. - Po drodze do nieba

Friday, September 10, 2010

1 comment

Ale to wszystko dziwne.

Zachorowało mi się.
Nie mogłam się doczekać piątku i powrotu po wakacjach do wolontariatu, a tu taka niespodzianka.
Takich nie lubię.
A po za tym działa mi skaner. Wystarczyło do kabla od niego podłączyć przedłużać do USB i działa.
Miodzio.

W szkole jak to w szkole. Do dupy.
Choć jest ktoś umilający mi czas. I to nawet nie jeden umilacz.
Ale jeden głównie. :)

A z rysunkami będzie motoryzacyjnie. Trzy samochody. Corvetta, Bmw i nie wiem co.

Różowa Corvetta.



Zielone BMW.



Jakiś niebieski samochód, ale marki nie pamiętam.



Jako, że siedzę na skypie, muzyki nie słucham.