Ostatnio mi się chorowało. W sumie to jeszcze nie przeszło.
Katar - jest.
Kaszel - nieziemski.
Po za tym kochany, comiesięczny ból brzucha. Yeah.
Poniedziałkowego ranka stwierdziłam, że nie mam siły wstać z łóżka i tego dnia nie zaszczyciłam murów szkolnych swoją osobą. Ale na narysowanie czegoś - owszem, miałam siłę. Wpadły mi do głowy spreje do graffiti. (Mam nadzieję kupić kilka i wreszcie zrobić coś w plenerze. Najlepiej pod osłoną nocy. I chyba już wiem, że ktoś z piętra wyżej pójdzie na tą eskapadę ze mną, hehe.)
W TV leci Mulan 2. Zerkając na film, wpadłam na kolejny motyw rysunkowy. Wachlarze. Jutro coś skrobnę.
I chyba skoczę do sklepu i zaopatrzę się w kilka ołówków i może coś jeszcze. Aczkolwiek nie wiem co.
Właśnie stwierdziłam, że mi odbija. Bo za dużo myślę o życiu. I o tym co ostatnio się dzieje. A dzieje się dużo. I zastanawiam się.. Po co tak naprawdę tracić czas na kłótnie? Wiadomo, czasem są potrzebne. Ale żeby tak na bardzo długo i poważnie? Życie przed nami. Nie ma sensu.
Przejdę do tej ciekawszej części.
Z tego jestem cholernie dumna. Gdzieś na dA widziałam sprej z kolorową chmurką. Narysowałam coś w ten deseń i tak powstało oto mini dzieło. Jak na moje zdolności rysownicze, które są marne, to całkiem fajnie wygląda.
A nad tym siedziałam ze 40 minut, rysując po kolei każda kreskę. Ale efekt ok.
A to najzwyklejszy szkic puszki.
Na głośnikach: O.S.T.R. - Po drodze do nieba
Friday, September 24, 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No proszę bardzo jakie plany...:-) Akcja z graffiti w plenerze to coś dla nas ;} Trzeba sie będzie wybrać którąś nocką. ;D
ReplyDeletenajpierw muszę w spreje zainwestować, ale się pójdzie :D
ReplyDelete