Thursday, October 16, 2014

Otoño Crisis.

To nie tak, że mi się nie chce. Ja nawet chcę.. ale no nie. No nie i już.

Wczoraj zostałam siłą wypędzona z łóżka przez chłopaka, bo.. nie chciałam jechać do pracy. Nie wiem czy to ta pogoda, czy to ostatnie wydarzenia w pracy, czy ból zęba. Może to po prostu pms. Ale za cholerę na nic nie mam ochoty. Najchętniej leżałabym pod kołdrą i z niej nosa nie wystawiała. I niech chłopak mizia po głowie. To szczyt moich marzeń ostatnich dni.

Fakt, widząc za oknem deszcz i temperaturę coraz niższą niewielu ma raczej ochotę na wyprawy. Chyba, że jacyś masochiści pogodowi. Albo ci co to zawsze 'szklanka w połowie pełna, kocham cały świat, nic mnie nie złamie'. A ja mam ochotę ich zakneblować z tymi ich 'pozytywnymi tekstami'.

Czekolada nie. Piwo nie. Frytki nie.

Kołdra. Tak.

Czytałam ostatnio sporo blogi osób, które pracują w domu. Myślę, że to praca dla mnie. Nie muszę wychodzić w mróz, deszcz, śnieg, huragan. Mogę być w stałym związku ze swoją kołdrą. Nie martwię się, że mi się samochód rozpadnie na pierwszej dziurze.

I mogłabym przespać jesień. I zimę. Narodziłabym się na nowo na wiosnę.

Niegłupie. Pracować od marca do października, a resztę przesypiać. Gdybym miała pomysł na zarobienie przez ten czas tyle żeby mi starczyło na okres polegiwania to bym była całkiem szczęśliwa.

Sypnijcie pomysłami, chyba że.. też Wam się nie chce.

1 comment:

  1. No tak... Klimat w naszym kraju niestety nie sprzyja energii.

    ReplyDelete